maciej_kolej |
Moderator |
|
|
Dołączył: 09 Wrz 2005 |
Posty: 1163 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Grudziądz |
|
|
 |
 |
 |
|
No zaczyna sie dyskusja na łamach prasy. MZK pytane o co chodzi w końcu z likwidacją linii nr1 na swojej stronie kasuje posty! A prasa lokalna coraz bardziej ciśnie:
Gazeta Pomorska 13.03.2006
Wracamy do sprawy
Linia numer jeden musi wrócić
Od 1 grudnia 2005 r nie ma w Grudziądzu linii tramwajowej numer jeden. Władze miejskie mówią: - Została na pewien czas zawieszona. Pasażerowie, którym brakuje "jedynki”, nie wierzą: - Nie ma konkretnych planów jej przywrócenia.
Zarząd MZK w Grudziądzu zawiesił 1 grudnia ub.r. kursowanie tramwaju nr 1 tłumacząc tę decyzję względami finansowymi. Rocznie ma zaoszczędzić dzięki temu około 250 tys zł. Pasażerowie podejrzewają, że zarząd MZK został postawiony pod ścianą przez załogę, która domagała się wypłaty zaległych "trzynastek" a pieniędzy w kasie MZK nie było. Więc zabrano mieszkańcom "jedynkę" tłumacząc jaka to deficytowa linia.
Podczas naszych redakcyjnych dyżurów jeszcze w listopadzie Czytelnicy protestowali przeciw zamykaniu tej linii. - Będzie tak, jak z autobusem nr 8 do Grupy - prorokowali. - Grudziądzkiemu MZK nie opłacało się tam jeździć i zlikwidowano "ósemkę" a inni przewoźnicy natychmiast uruchomili linie do Grupy i zaczęli zarabiać.
Czytelnicy mieli rację. Teraz MZK przywraca "ósemkę". Chce odzyskać oddane innym pole. Bardziej się opłaca, gdy konkurencja na tej trasie już się umocniła?
Czy to samo będzie z trasą tramwaju linii nr 1? Ulicami do dworca głównego PKP już jeżdżą prywatni przewoźnicy, zadowoleni, że ubył im konkurencyjny tramwaj.
Ekologiczne tramwaje mają przyszłość
Pasjonat tramwajów, zajmujący się pojazdami szynowymi od wielu lat, Jan Golombek nie może odżałować zamknięcia linii nr 1: - Bardzo trudno jest odtworzyć zlikwidowaną linię tramwajową. Z tramwajów zrezygnowały w latach 60-70 takie miasta, jak Legnica i Jelenia Góra i już jej nie przywróciły. Tymczasem komunikacja tramwajowa jest obecnie , jako należąca do najbardziej ekologicznych, preferowana przez Unię Europejską. Tramwaje wszędzie wracają do łask, tylko nie w Grudziądzu. Taki Elbląg rozbudowuje sieć tramwajową, a nowe wozy już zamówił w Bydgoszczy. Nie porównuję Grudziądza do niemieckiego miasta Saarbruecken, które kiedyś zlikwidowało w ogóle sieć tramwajową, a teraz w pośpiechu buduje ją od nowa - dzieli się swoją wiedzą Jan Golombek - tylko do polskich miast podobnej wielkości. To kapitał, mieć zmodernizowane torowiska, jak w Grudziądzu. I wielkim błędem jest redukowanie tras tramwajowych. Linia nr 1 powinna prowadzić do dworca PKP, później do dworca PKS, stąd na al. 23 Stycznia, na Tarpno i z powrotem do dworca PKP. Konieczne byłoby wydłużenie trasy i torowiska tylko o kilkaset metrów, co nie jest aż tak wielką inwestycją.
Przytaczamy opinię Jana Golombka, gdyż jest zbieżna z opiniami bardzo wielu grudziądzan. Zebraliśmy w naszej redakcji wiele podpisów mieszkańców miasta, w proteście przeciw zawieszeniu "jedynki”.
Czy i jakie plany przywrócenia tej linii mają władze miejskie i zarząd MZK - już wkrótce.
No i dopiero dziś MZK broni się, trzeba przyznać dość nieudolnie:
Wszyscy płacimy, choć nie jeździmy
- To nie "trzynastki" załogi MZK spowodowały zawieszenie 1 grudnia 2005 r linii tramwajowej nr 1 w Grudziądzu - twierdzą związkowcy z "Solidarności" - i wcale nie była to linia deficytowa. Dopiero teraz jest, bo płacimy za zamówioną moc, chociaż tramwaj nie jeździ.
Lawinowo przybywa głosów w dyskusji po artykule "Linia numer jeden musi wrócić", zamieszczonym na naszych łamach 13 marca. Grudziądzanie gremialnie życzą sobie, aby "jedynka" znów jeździła i wciąż nie przyjmują powodu, dla którego ją zawieszono. Przede wszystkim w imieniu związkowców z KZ SZZ "Solidarność" w MZK, przewodniczący komisji zakładowej Robert Stankiewicz
rzuca nowe światło
na sprawę: - Wiązanie ze sobą faktu zawieszenia kursowania linii nr 1 z wypłatą "13" jest co najmniej nie na miejscu - czytamy w otrzymanym wczoraj piśmie - gdyż załoga MZK złożyła protest przeciwko likwidacji linii nr 1 w wystąpieniu telewizyjnym 23 listopada ub.r. a ponadto pracownicy rozumiejąc trudną sytuację zakładu zrezygnowali z 40 proc roszczenia, wykazując wolę ugody. Tak więc
załoga nie stawiała pod ścianą zarządu MZK
W piśmie czytamy też, że linia wcale nie była deficytowa! Zaczęła przynosić straty dopiero po jej zawieszeniu. Dlaczego?
- Zakład zamawia energię na kolejny rok z wyprzedzeniem - objaśnia Robert Stankiewicz - wielkość zamówienia musi być dużo wyższa od przewidywanego zużycia. Jeżeli moc zużyta jest wyższa od zamówionej, wówczas zakład płaci wysokie kary umowne. Takie same kary płaci w przypadku, gdy zamówienie jest zmieniane w ciągu roku. Reasumując: czy "jedynka" jeździ, czy też nie, zakład musi płacić za moc zamówioną.
Związkowcy wyjaśniają też, że MZK nie może zamówić mniej, niż wynosi moc znamionowa urządzeń na podstacjach al. 23 Stycznia i Południowa i że przedłużająca się zima wpływa na zużycie prądu. "Jedynka" nie kursuje od al. 23 Stycznia do ul. Dworcowej, ale zwrotnice muszą być podgrzewane elektrycznie. Jedna grzałka zużywa 2000 W na godzinę. W każdej zwrotnicy są po dwie takie grzałki. Może się okazać, że "jedynka" pod koniec roku
przyniesie straty.
Robert Stankiewicz wskazuje, że decyzja o likwidacji "1" zapadła przed negocjacjami w sprawie "trzynastek". i radzi o przyczyny pytać radnych. - Zapaść finansowa MZK nie wynika z wypłat zaległych roszczeń pracowniczych - twierdzi - lecz z braku rzetelnych dopłat do biletów ulgowych uchwalonych przez Radę Miejską.
- Deficytowy był odcinek od dworca PKP do al. 23 Stycznia - twierdzi Włodzimierz Tesz, kierownik działu handlowego MZK - w marcu ub.r sprawdziliśmy, że jeździło na tej trasie średnio 575 osób dziennie, w tym 40 proc. bez biletów: emeryci, renciści, dzieci do 4 lat. Z al. 23 Stycznia do Tarpna ludziom wszystko jedno, czy dojadą tramwajem nr 1 czy nr 2. A "dwójka" jeździ co 10 minut.
1 kwietnia oficjalnie ruszy Zarząd Komunikacji Miejskiej, którego kierownik Krzysztof Załęski jest za przywróceniem linii nr 1: - Musimy wszystko przeanalizować - mówi - "jedynka" wróci. Kiedy? Na razie nie wiem. Rozważaliśmy kursowanie "wahadłowe", ale nie ma odpowiedniego wozu. Potwierdza, że nikt jeszcze nie pracuje nad projektem o dofinansowanie z Unii Europejskiej sieci tramwajowej, bo to zadanie samorządu, a nie należącego do miasta MZK. Jeden z pracowników MZK (zastrzegł nazwisko) mówi: - Zobaczycie, prezydent "jedynkę" przywróci przed wyborami i "nałapie" u ludzi punktów. Zobaczymy... |
|