DBv |
Moderator |
|
|
Dołączył: 02 Lis 2005 |
Posty: 510 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Skąd: Wien Hernals |
|
|
|
|
|
|
Witek M. napisał: | No, na prawdę nie wiem czym się tak zachwycacie. Dla mnie KOLEJ to PKP, najlepiej z lat 80 ub. wieku. Coś co wszystkim nam jest chyba bliskie. A koleje czeskie, niemieckie czy w ogóle jakieś amerykańskie? KOLEJ - to specyficzny, tajemniczy klimat - a ten klimat tworzyły właśnie specyficzne POLSKIE, PeKaPowskie wagony i lokomotywy. Całkiem Was nie rozumiem |
Nie moge się z Tobą zgodzić w całości.
Tych polskich, jak piszesz jedynie prawdziwych i wartych uwagi, klimatów lat osiemdziesiątych to ja nie pamiętam. Owszem to właśnie PKP to koleje polskie i winny być Polakowi bliższe od jakichkolwiek innych. Tak się składa jednak, że kolej staram sie fotografować przy różnych okazjach, nawet jeżeli w danym miejscu znalazłem sie nie tylko z powodu kolejowych zainteresowań. A ponieważ trochę jeżdzę po regionie to zdarza się, że najkrótsza droga wiedzie właśnie przez teren CR, stad też i zdjęcia. Oczywiście zdjęcia kolei polskich równiez się pojawiają i stanowia nawet większość, tyle, ze nie to było przedmiotem postu.
Zgadzam sie z Tobą, że kolej to specyficzny, tajemniczy klimat i pewna specyfika przynależna przewoźnikom w różnych krajach. Przyznam jednak szczerze (czym być może wprawię Ciebie w jeszcze większe zdumienie), że tą właśnie specyfikę i tajemniczy klimat ostatnimi czasy dostrzegam właśnie coraz częsciej na kolejach chciażby właśnie czeskich a nie polskich. Rozumiem, że skoro wyrażasz takie opinie to doświadczyłeś wielu podróży w różne rejony Czech i miałeś okazję dokładnie przyjrzeć się tym pozbawionym klimatu i specyfiki kolejom, zwłaszcza lokalkom. Ja może aż tak wielkich doświadczeń nie mam, a juz na pewno ograniczają sie one do pewnego regionu. Tak czy inaczej jeżeli porównać chociażby region Sudetów, to przyrównanie (ogólnie rzecz ujmując) "intensywności doznań kolejowych klimatów" po stronie polskiej i czeskiej wypada dla CR zdecydowanie korzystniej. Może to dziwne, ale bardziej na mnie działa senna stacyjka, gdzie wydawać by się mogło, oprócz urzędujących jedynie piwoszy w stacyjnej restauracji, nic się nie dzieje, która budzi się do życia dopiero po dzwięku dzwonka w pobliskiej strażnicy, kiedy to właśnie wtedy pracownik opuszcza budynek po to by opóścić ręcznie rogatki, kiedy to chwilę później po pobliskim wiadukcie przetacza się 749 z pociągiem bezpośrednim z Pragi, a perony zapełniają się gwarnym tłumem. A to wszytko w miejscowości na tyle niewielkiej, ze w Polsce zapewne połączenia kolejowe zlikwidowano by już parę lat temu. Jakoś rusza mnie to bardziej niż np opuszczone budynki kolejowe w Karpaczu, prawie wymarłe w Kamiennej Górze Jaworze czy Lwówku Śl. lub Nowej Rudzie. |
|